Carl Zeiss Sonnar 180/2,8 – naprawa

Dziś co nie co o obiektywie Sonnar 180/2,8 produkcji DDR. Jak wiadomo jest to jeden z lepszych obiektywów z bagnetem Pentacon-6 i dlatego też bardzo chętnie ludzie adoptują go do innych systemów. Widziałem go podpiętego do małoobrazkowych kamer (Canon, Nikon, Minolta, etc) co w zasadzie nie wymaga zbytnich umiejętności poza kliknięciem opcji kup teraz na aukcji oferującej odpowiedni pierścień przejściowy. Inaczej sprawa ma się przy przepinaniu go pd inne systemy MF. Widziałem ten obiektyw podpięty do np Bronica S2A, Mamiya czy P67. Dlatego też postanowiłem, że obiektyw który kupiłem jakiś czas temu w stanie kompletnego zablokowania (zarówno tubus ostrości jak i przysłona) postaram się naprawić. W opisie aukcji sprzedający napisał, że obiektyw najprawdopodobniej nie posiada przysłony i że jest źle złożony. Owszem, był rozkręcany i złożony jakby w pospiechu albo od niechcenia. Podejrzewam, że po prostu ktoś chciał naprawić przysłonę i przerosło go to zadanie, wiec złożył i sprzedał. No ale żeby się zabrać do pracy trzeba było najpierw rozłożyć szkiełko na czynniki pierwsze.

Dostałem od znajomego blok przysłony, za przysłowiowe „wystarczy, że będziesz klął jak będziesz składał”.  Okazało się jednak, że przysłona w obiektywie była (i dobrze, bo ta od znajomego jest z sonnara późniejszego i napęd nie pasuje) tyle, że ktoś nalał tam oliwki, pewnie w celu smarowania, ale oliwka zamiast smarować posklejała wszystko, a listki nie mogąc się zamknąć powyskakiwały z pierścieni i napęd ich nie napędzał, stąd wrażenie, ze przysłony nie ma. Długo myślałem nad tym, dlaczego ktoś nalał do obiektywu takie ilości oliwy. Odpowiedź znam chyba, ale niech zostanie to moją tajemnicą. Wyjąłem więc wszystkie części przysłony umyłem mydłem, płynem do szyb, i jeszcze raz mydłem. Wysuszyłem i przystąpiłem do składania. Nie kląłem, jak chciał mój znajomy. Jakoś poszło za pierwszym razem.

Potem nastąpił wbrew przewidywaniom najtrudniejszy etap. Skręcenie obiektywu. Ten ktoś, kto go wcześniej rozkładał i usiłował skręcać robił to bardzo źle i bardzo nieumiejętnie, przez co zatarł gwint, który trzeba było „odetrzeć”. To zajęło mi ze 2h, choć taki właśnie czas przewidywałem raczej na złożenie przysłony. Bo z przysłona jest tak, że jak się ja złoży i wydaje się, że jest już ok, jeden nieostrożny ruch i wszystko wyskakuje ze swoich miejsc i trzeba zaczynać od nowa. A tu o dziwo przysłona zajęła mi max 20-30 minut.

Skoro już wszystko zostało naprawione, złożone i poskręcane, trzeba było jeszcze wyjustować bolec zamykania/otwierania przysłony. Bo wciśnięty na max utrzymywał przysłonę do połowy zamkniętą, zamiast max otwarta.

Obiektyw jest po remoncie całkowicie sprawny. I o to chodziło 🙂


Odkryj więcej z czarnobiałykwadrat!

Subscribe to get the latest posts to your email.

~ - autor: czarnobialykwadrat! w dniu 20 grudnia 2014.

Komentarze 4 to “Carl Zeiss Sonnar 180/2,8 – naprawa”

  1. To jak by mój Flexaret odmówił współpracy to można podesłać? Może będzie taniej niż w „zawodowym” serwisie;)

  2. Gdybym wiefdzial ze robisz takie cuda wianki i ratujesz gwinty to bym wyslal Ci mojego Aero Ektara ktory mial skopany gwint, a tak trzeba bylo go zeszlifowac w 1/3ciej

  3. Wieem. Dostanę złotą łopatę 😀 Ile by pan chciał za wyczyszczenie moich szkieł w obiektywie sonnar 4/300?

Dodaj komentarz